Gdy dziewczyna podniosła się z ziemi marudząc pod nosem wróciła na poziom na którym znajdował się czarny (w sensie dosłownym i przenośnym) elf. Stanęła nad min i spojrzała na uwytego Frraganelitha bystrymi oczyma. - A tobie co się znowu stało? W cyrku zabrakło miejsc czy ci się żel do włosów skończył.
Offline
W tej jakże tragicznej chwili na korytarzu znów pojawiła się Aine, chcąc pochwalić się swoim nowym ubraniem. Założyła skórzaną, nabijaną ćwiekami kurtkę i takież spodnie oraz wysokie glany. Paliła papierosa, którego biel kontrastowała z włosami pofarbowanymi na fioletowo i pomalowanymi na czarno ustami. Oparła się o ścianę.
- Róbta co chceta, tylko nie zaplamcie mi dywanu, bo nie ręczę za siebie, a raczej mój krwiożerczy wałek.
Przewróciła oczami, wypuściła kółeczko z dymu i schowała przyozdobioną ciężkimi bransoletami rękę do kieszeni.
Offline
- Jak chcesz kupię ci kredki - rzekła April, która po tych słowach zaczęła medytować na palmie i wzywać niezidentyfikowane obiekty latające zwane również UFO. Po jakimś czasie nad jej głową pojawił się zarys latającego spotka. Miał on kształt ciastka...
Offline
Nagle drzwi od komnaty Amber otwarły sie z trzaskiem. Z pomieszczenia wybiegł Alavar a za nim leciały wazony, krzesła i poduszki.
- jak mogłeś!? Mój kochany, różowiutki płaszczyk! - krzyczała i wybiegła ze szczotką w ręce za wilkiem. Ten odpalił nagle silnik odrzutowy zamocowany na plecach i pomknął jak burza przez zamek. Ona zatrzymała się raptownie i rozejrzała po korytarzu. Dopiero teraz zauważyła zdziwienie reszty członków.
- zakłaczył mi płaszczyk! - wyjąkała.
Offline
Nagle na korytarzu zjawił się młody elf o poczochranych, białych włosach z PSP w ręku.
- Widzieliście moją mamę? - spytał znad gry. Rozejrzał się. - Tu jesteś! - Podbiegł do Aine.
- Ja o niczym nie wiem... - wyjąkała zbita z pantałyku elfka.
Offline
- aaaa!!! - Amber krzykneła piskliwie i podbiegła do białowłosego elfa.
- nie wierze! To ty! aaaaaaaaaa!! mozesz dać mi swój autograf? - spytała z blaskiem w oczach i podała mu notesik z długopisem.
Offline
Elf zerknął krzywo na Amber.
- Cicho - syknął. - Tylko nie przed moją matką. - Wykonał zawijas na sześćdziesiątej szóstej karteczce i wręczył notes kobiecie.
Aine przekrzywiła głowę.
- O co tu do cholery chodzi?
Offline
Amber rozpromieniła sie i spojrzała na podpisaną kartkę. W koncu gdy zobaczyła spojrzenie Aine rozpromieniła sie bardziej.
-to pani nie wie? On jest wielką....- nie skończyla gdyż śnieżny elf zakrył jej usta dłonia.
Offline
-AAAAA! - zaczęła krzyczeć April - To on! To naprawdę on! Podpisz mi się na plecaku, proszę, proszę, proszę!
-Już dobrze. - Elf wyjął marker z kieszeni i zrobił piękny autograf.
-Dziękuję! - April dziwnym trafem spojrzała na zegarek. - O Boże! Spóźnię się na wykład z psychologii! Amber, pożycz mi swojego Vipera!
-Nie ma mowy. Jak już to pojadę z tobą. Jeszcze mi różowy lakier zarysujesz i co będzie?
Offline
Aine rozejrzała się, po czym wykonała piękny bęc na glebę.
Offline
Amber razem z April zmierzały ku wyjściu, gdy nagle ta pierwsza zatrzymała się raptownie.
- t...t....to...- zaczęła lecz nie skonczyła. Wyglądała jakby połknęła muchę. April uśmiechnęła sie niczym kot z Alicji w Krainie Czarów.
- taaa. to moje dzieło. Super- hiper- ekstra- niezniszczalny- różowiutki lakier do paznokci. - owy wynalazek stał na piedestale i był oświetlony niczym świety Graal. W tle słychać było muzykę rodem z taniego filmu akcji. W oczach Amber zakręciły sie łzy. Spojrzała na April z niemym błaganiem.
Offline
Aine podniosła się z ziemi rozmasowując plecy.
- Czy ktoś mi wreszcie powie, o co kur** tutaj chodzi?!
Offline
Pisarz
Wśród zebranych nagle zmaterializował się typ z białymi włosami i takiej samej twarzy. Miał okulary przeciwsłoneczne.
- A to co za balanga? Trzystu Spartan zwyciężyło Persów?
Offline